aaa4
Kurdupel
Dołączył: 26 Lip 2017
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 12:58, 26 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
-Z podziekowaniem jasnie wielmoznemu panu - powiedzial nieco drzacym glosem. - Zawszem chcial jakiej spokojniejszej profesji, jeno sie okazja nie trafila. Z mila checia bede grabarzowal, toz ja z dawien dawna do trupow nawykly.
-Ot i widzisz, moja duszko! - Wladyka rzucil Wisence triumfujace spojrzenie. - Zal robotnego pacholka z wioski na scierwograbka marnowac. A jakem to bydle popod opactwem w dybach ujrzal, zrazu wiedzialem, ze sie nam nada. Trzeba je tylko do obowiazkow wdrozyc i pokory nauczyc. Na poczatek - przymruzyl slepia, szacujac przygarbiona nagle sylwetke Rufiana - wyliczy sie mu przy pregierzu ze dwa tuziny. Ale tak od serca. Niech wie, ze w Wilzynskiej Dolinie nie skapim na nauce.
Grasant nie wzbranial sie, kiedy sludzy wladyki powlekli go przed dworska brame i przywiazali do slupka. Pacholkowie tez nie szturchali go mocno, nie chcac sobie zawczasu czynic nieprzyjaciela z tego, kto im kiedys udzieli ostatniej ziemskiej poslugi. Poradzili mu nawet ukradkiem, by darl sie ile tchu w plucach i zawodzil zalosnie, wladyka bowiem wielce cenil podobne objawy skruchy. Na koniec stary Lusztyk, ktory mial piecze nad stajennymi, poklepal Rufiana po plecach, dal mu dla pokrzepienia kilka lykow siwuchy, potem zas bez zlosci i zniecierpliwienia poczal czynic swoja powinnosc. A Lusztyk, choc bialy jak golabek i wiekiem niezle do ziemi przygiety, reke wciaz mial tak krzepka, ze nawet sie Rufian nie musial zanadto do wrzaskow zmuszac.
Darl sie donosnie. Az gawrony podrywaly sie w poplochu z dworskiego sadu, a zadowolony wladyka wyszedl na ganek.
-No, juz dobrze, dobrze, nie trzeba - odal wargi, kiedy pacholkowie, obeznani z kaprysami jasnie pana, pospiesznie przygieli grasanta do ziemi. Potem cofnal sie o krok, ale nie omieszkal podetknac Rufianowi pod gebe reki ozdobionej rodowym sygnetem w oprawie z poczernialego srebra. - Godne pochwaly - zwrocil sie do przyszlego grabarza - ze umiesz milosierdzie docenic i za laskawosc pokornie podziekowac, ale czas ci sie do chalupy zbierac. Szafarz wyliczy ci - spod nastroszonej brwi popatrzal uwaznie na okrwawionego rzezimieszka - ze cztery chleby i polec sloniny. Zeby ci sie na nowym gospodarstwie szczescilo.
Rufian nie zrozumial od razu, dlaczego oblicza pacholkow rozjasnily sie na takie dictum, ale predko przywdzial koszule, ktora Lusztyk rozumnie kazal mu zwlec przed biczowaniem, i w asyscie czterech parobczakow ruszyl ku wiosce. Wlokl sie ociezale, odburkujac na uprzejme zagadywania, ale na widok karczmy rozpogodzil sie nieco. Ledwo przysiedli w piatke pod lipa, ocieniajaca wejscie do wilzynskiego przybytku rozpusty i wszelakich bezecenstw, oberzysta w wielkim skorzanych fartuchu przybiegl ku nim z dzbanem ciemnego piwa, i jesli nawet zauwazyl zelazna obroze na szyi Rufiana, to nie zdradzil sie ani jednym gestem. Gdy zas pokrzepiony nieco trunkiem i oddaleniem od dworu wladyki Rufian zaczal przepytywac ogrodkiem pacholkow na okolicznosc owej niecodziennej ozdoby, ci objasnili go, ze jasnie pan bynajmniej nie zamierza go rozkuwac. A w kazdym razie nie pierwej, nim Rufian nalezycie udowodni swa przydatnosc i porzuci mysl o ucieczce.
Co gorsza, przy onych objasnieniach ani sie chlop obejrzal, jak niebo pociemnialo od zmierzchu, a glowie przyjemnie mu zaszumialo. Kiedy podnosili sie z lawy, oberzysta przy dreptal szybciutko, nachalnie potrzasajac wyciagnieta po naleznosc prawica. Z pacholkow zaden nie mial ani miedziaka, zreszta bezczelnie gadali, ze to Rufian ich zwolal na poczestunek, dla uczczenia nowej profesji. Koniec koncow musial zostawic w oberzy nie tylko caly gosciniec wladyki, ale i wlasne buty, ktorych mu milosierni mnisi nie odebrali, choc byly z dobrej, swinskiej skory.
Wszystko to nie wzmoglo bynajmniej przychylnosci Rufiana wzgledem
Post został pochwalony 0 razy
|
|